Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dietetyczne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dietetyczne. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 sierpnia 2013

Pełnoziarnista margherita

Jestem wielbicielką pizzy! Jeśli chodzi o restauracje, znam zaledwie kilka, do których warto pójść. W reszcie albo jest niedobre ciasto, albo sos o smaku konserwantów z wielkiego plastikowego wiadra, po którym boli brzuch. Po sosie, nie po wiadrze :) W innych żałują dodatków lub nakładają ich za dużo. A ja lubię pizzę na cieniutkim cieście, którą da się jeść paluchami bez podtrzymywania drugą ręką, z sosem ze świeżych pomidorów i z niewielką ilością składników. Ach i ser! Po prostu ser, a nie kupowane w worach w Makro coś starte seropodobne, co łączy z serem jedynie to, że się ciągnie. A i to nie wygląda w tym wydaniu apetycznie.
Najcudowniejszą pizzę jadłam mieszkając w Rzymie. Akurat we Włoszech z całą pewnością jest mnóstwo miejsc, w których człowiek zakochuje się w pizzy od pierwszego gryza, ale ja po moim pierwszym gryzie rzadko zdradzałam miejsce, w którym się zakochałam:) To była maleńka rodzinna pizzeria z pizzą na wynos. Włoch ojciec (poznać po wąsach) i jego czterech synów, jeden przystojniejszy od drugiego. Może to dlatego tak smakowała?:) Zapach ciasta i sosu pomieszany z zapachem drewna w piecu powalał od wejścia. Nie wchodziło się od razu-swoje trzeba było odstać w kolejce na chodniku. To też było na swój sposób magiczne. Potem z zawiniątkiem szłam do parku naprzeciwko i jeśli nie było wolnej ławki, siadałam przy najbliższym drzewie opierając się o nie plecami i to był mój czas!

Dziś mam dla Was pizzę pełnoziarnistą pachnącą bazylią z sosem ze świeżych pomidorów i mozzarellą.

 Pełnoziarnista margherita

ciasto:
półtorej szklanki mąki pełnoziarnistej (użyłam żytniej)
pół szklanki ciepłej wody
łyżka oliwy
płaska łyżeczka drożdży
łyżeczka soli
łyżeczka cukru

sos:
1 duży pomidor
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
kilka gałązek świeżej bazylii
łyżeczka cukru
łyżeczka koncentratu pomidorowego (ładnie podkreśli smak sosu)
sól, pieprz, ostra papryka do smaku
łyżeczka oliwy z oliwek do smażenia

I oczywiście mozzarella

Zaczynamy od ciasta. Z drożdży, odrobiny wody, cukru i odrobiny mąki robimy zaczyn i odstawiamy na kilkanaście minut. Mieszamy resztę składników, dodajemy gotowy zaczyn i zagniatamy ciasto. Wszystko zależy od użytej mąki, więc czasem trzeba delikatnie ciasto rozrzedzić, innym razem podsypać mąką-musicie to wyczuć.
Gdy ciasto będzie gotowe, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na czas przygotowania sosu.
Cebulę kroimy w niewielką kostkę, wrzucamy na rozgrzaną oliwę i smażymy na małym ogniu do zeszklenia. W tym czasie pomidora sparzamy wrzątkiem, obieramy ze skórki i kroimy na niewielką kostkę. Czosnek siekamy. Gdy cebula jest zeszklona, dodajemy czosnek, a pół minuty później łyżeczkę cukru. Mieszając smażymy kolejne pół minuty i wrzucamy pomidory. Podsmażamy 2-3 minuty, dolewamy pół szklanki wody, dodajemy łyżeczkę koncentratu pomidorowego i przyprawy (niewiele, pod koniec dosmaczymy) i dusimy na małym ogniu kilkanaście minut, aż sos się zredukuje. Gdy sos jest gęsty, dodajemy posiekaną bazylię, gotujemy jeszcze minutę i zdejmujemy z ognia. Sos można lekko zmiksować, ale ja rozgniatam widelcem, by były wyczuwalne małe cząsteczki warzyw. Teraz czas na dosmaczanie - sos powinien być jednocześnie słodki, kwaśny i lekko pikantny.
Z ciasta formujemy cienki placek. Z mąki pełnoziarnistej nie wychodzi tak elastyczne ciasto jak z pszennej, więc może sprawić odrobinę kłopotu, ale co to dla Was!:) Brzegi ciasta smarujemy odrobiną oliwy, nakładamy równomiernie sos. Mozzarellę kroimy w plastry, a potem rwąc układamy na sosie. Wkładamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Pizza jest gotowa po 10-15 minutach.
Smacznego!

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Pasta śródziemnomorska

Tak ją sobie nazwałam, bo kojarzy mi się z latem w słonecznej Italii lub Hiszpanii.
Czarne oliwki, suszone pomidory, bazylia i czosnek - to główne i w sumie jedyne składniki. Doprawiłam ją chili, by dodać jej więcej żaru i odrobiną soli, bo czarne oliwki nie są tak słone jak zielone.
Do tego grzanki prosto z grilla i słońce prosto w oczy, a we włosach wiatr:)
A jutro pokażę Wam, do czego ją jeszcze wykorzystałam.

Pasta śródziemnomorska

Ilości to moja zupełna improwizacja, więc i Wy się tym nie przejmujcie:) 
Mniej więcej wyglądało to tak:

słoik czarnych oliwek (200 ml, w tym 75 g oliwek liczone bez zalewy)
4 duże płaty suszonych pomidorów w oliwie (płaty wyglądały jak z ćwiartki pomidora)
listki świeżej bazylii z połowy pęczka
4 duże ząbki czosnku
sól, pieprz i chili do smaku

Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy. Zblendowałam tak, by zostało troszkę małych kawałeczków. Doprawiamy do smaku i wcinamy:)

sobota, 10 sierpnia 2013

Migdałowe ciasteczka otrębowe z żurawiną

Ale fajne wyszły:) Rozwałkowane cieniutko są niezwykle chrupiące. Otręby, migdały, żurawina i miód - samo zdrowie. Można się pokusić o upieczenie z mąką pełnoziarnistą i z pewnością przy kolejnym pieczeniu tak właśnie zrobię. Tymczasem mam trzy zapełnione słoje (póki Syn nie wróci z wakacji:)), więc kolejna tura pieczenia za jakiś czas.

Migdałowe ciasteczka otrębowe z żurawiną
z podanych proporcji wyszły mi 3 duże blachy ciasteczek:
szklanka mąki
pół szklanki płatków migdałowych
pół szklanki otrąb pszennych
jajko
4 łyżki miodu
4 łyżki brązowego cukru
pół szklanki żurawiny
pół łyżeczki proszku do pieczenia

Do malaksera wsypujemy mąkę, płatki migdałowe, otręby, cukier i żurawinę. Chwilkę miksujemy - chodzi o to, by rozbić migdały i żurawinę. Mieszamy suche składniki z resztą i zagniatamy ciasto. Rozwałkowujemy jak najcieniej. Ciasto przez otręby nie jest gładkie, więc trzeba dobrze podsypać mąką.
Wykrawamy ciasteczka i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Ciasteczka nie rosną, więc nie trzeba ich rzadko układać. Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieką się bardzo szybko, 5-8 minut, więc trzeba pilnować.
Smacznego:)

Wersja na speedcooka:
z podanych proporcji wyszły mi 3 duże blachy ciasteczek:
szklanka mąki
pół szklanki płatków migdałowych
pół szklanki otrąb pszennych
jajko
4 łyżki miodu
4 łyżki brązowego cukru
pół szklanki żurawiny
pół łyżeczki proszku do pieczenia

Do naczynia miksującego wrzucamy wszystkie składniki i miksujemy: obroty-1C, czas-3 minuty. Wyjmujemy masę  i zagniatamy ciasto. Rozwałkowujemy jak najcieniej. Ciasto przez otręby nie jest gładkie, więc trzeba dobrze podsypać mąką.
Wykrawamy ciasteczka i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Ciasteczka nie rosną, więc nie trzeba ich rzadko układać. Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieką się bardzo szybko, 5-8 minut, więc trzeba pilnować.
Smacznego:)

piątek, 2 sierpnia 2013

Rybne kluseczki z pietruszkowym pesto

Pamiętacie wczorajsze pesto pietruszkowe? Zrobiłam je między innymi z myślą o dzisiejszym obiedzie. Przepis kombinowałam sobie w głowie od jakiegoś czasu i przyznam się, że nie byłam pewna, czy wyjdzie:) Ale dawno nie jadłam tak dobrej ryby!
Kluseczki są bardzo delikatne dzięki temu, że gotowane na parze, a pachnące czosnkiem pesto fantastycznie zaostrza ich smak.

Rybne kluseczki z pietruszkowym pesto

na dwie porcje:
30 dag filetu z białej ryby
jajko
łyżeczka masła
3 łyżki śmietany
1/4 pęczka koperku
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Z ryb usuwamy resztki ości i mielemy w maszynce. Masło rozcieramy z żółtkami, dodajemy do ryby. Następnie dodajemy śmietanę, posiekany koperek, doprawiamy solą i pieprzem i skrapiamy sokiem z cytryny. Białko ubijamy na pianę i dodajemy do masy rybnej. Dwoma łyżeczkami formujemy owalne kluseczki i układamy na sicie. Gotujemy na parze 12 minut od chwili zagotowania.
Wykładamy na talerz i gorące polewamy pietruszkowym pesto - przepis znajduje się TUTAJ. Smacznego:)

Wersja na speedcooka:
na dwie porcje:
30 dag filetu z białej ryby
jajko
łyżeczka masła
3 łyżki śmietany
1/4 pęczka koperku
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Z ryb usuwamy resztki ości i mielemy w maszynce. Masło rozcieramy z żółtkami, dodajemy do ryby. Następnie dodajemy śmietanę, posiekany koperek, doprawiamy solą i pieprzem i skrapiamy sokiem z cytryny. Białko ubijamy na pianę i dodajemy do masy rybnej. Dwoma łyżeczkami formujemy owalne kluseczki i układamy na sicie. Gotujemy na parze: obroty-0, temperatura-gotowanie na parze, czas-12 minut. Wykładamy na talerz i gorące polewamy pietruszkowym pesto - przepis znajduje się TUTAJ. Smacznego:)


Sałatka z marynowanym świeżym ogórkiem i fetą

Niezwykle chrupiąca i orzeźwiająca. Dałam ogórkom 10 minut w marynacie, by nabrały aromatu i świetnie się sprawiły:) Dodatek bazylii i mięty podziałał orzeźwiająco, a feta dosmaczyła sałatkę samą sobą. Idealna na letnie upały.

Sałatka z marynowanym świeżym ogórkiem i fetą
 
dwie porcje:
2 świeże ogórki wężowe
czerwona cebula
1/3 opakowania serka feta
łyżeczka świeżej bazylii
łyżeczka świeżej mięty
łyżeczka cukru
szczypta pieprzu
2 łyżeczki soku z cytryny
2 łyżeczki oliwy z oliwek

Ogórki myjemy, nie będziemy ich obierać. Obieraczką do warzyw ścinamy długie cieniutkie plastry, układamy w miseczce, zalewamy sokiem z cytryny, wsypujemy płaską łyżeczkę cukru, mieszamy i odstawiamy na 10 minut, by ogórki się zamarynowały.
Cebulę kroimy na cienkie plasterki, siekamy listki świeżej bazylii i mięty. Serek feta kroimy w średnią kostkę - dzięki niemu nie potrzebujemy już soli. Do oliwy dodajemy pieprz.
Ogórki lekko otrząsamy z soku, układamy na talerzu. Następnie układamy cebulę i fetę. Posypujemy bazylią i miętą, całość skrapiamy oliwą z pieprzem. Smacznego:)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Pietruszkowe pesto

Lubię mieć w lodówce słoiczek pesto. Takie pogotowie ratunkowe. Na szybko do makaronu, jako sos do mięska lub ryb lub na świeżo przypieczoną grzankę.
Zazwyczaj robię pesto z bazylii, ale muszę pozwolić jej troszkę odrosnąć, bo ostatnimi czasy nieźle ją podskubałam. Zrobiłam więc pesto pietruszkowe. Część pewnie wykorzystam do kolacji (trudno się powstrzymać!), reszta będzie do jutrzejszego obiadu.

Pietruszkowe pesto

pęczek natki pietruszki
3 ząbki czosnku
100 ml oliwy z oliwek
4 łyżki nasion słonecznika
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Odrywamy listki natki pozbywając się tylko tym najgrubszych łodyżek. Jeśli są młode i nie zdrewniałe, zostawiam natkę w całości. Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy 30 sekund. Jeśli nie ma odpowiedniej konsystencji, dolewamy odrobinę oleju i miksujemy ponownie - masa powinna być miękka i gładka.
Pesto możemy przechowywać do tygodnia w lodówce. Przekładamy je do słoiczka i na wierzch wlewamy łyżkę oliwy.

Wersja na speedcooka:
pęczek natki pietruszki
3 ząbki czosnku
100 ml oliwy z oliwek
4 łyżki nasion słonecznika
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Odrywamy listki natki pozbywając się tylko tym najgrubszych łodyżek. Jeśli są młode i nie zdrewniałe, zostawiam natkę w całości. Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty-8, czas-30 sekund. Jeśli nie ma odpowiedniej konsystencji, dolewamy odrobinę oleju i miksujemy ponownie- masa powinna być miękka i gładka.
Pesto możemy przechowywać do tygodnia w lodówce. Przekładamy je do słoiczka i na wierzch wlewamy łyżkę oliwy.

Koktajl malinowo-bananowy

Zostało mi troszkę niedojedzonych malin - zabrakło miejsca w brzuszku, by je wcisnąć:) I jeden samotny, troszkę smutny banan. Smutny, bo krajowe owoce wiodą od jakieś czasu prym w kuchni. 
Wrzuciłam owoce do blendera, dodałam zimnego mleka, odrobinę świeżej mięty i oto jest!

Koktajl malinowo-bananowy

szklanka mleka
szklanka malin
banan
kilka listków mięty

Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy 30 sekund.
Na zdrowie:)

Wersja na speedcooka:
szklanka mleka
szklanka malin
banan
kilka listków mięty

Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty-7, czas-30 sekund.
 


Jajecznica z szynką i mozzarellą

Dziś znów wyskoczę z jajecznicą:) Co poradzę, skoro kocham jajka na śniadanie?:)
W moich jajecznych eksperymentach dodawałam mozzarellę do omleta, do jajecznicy spróbowałam po raz pierwszy. I co? I super! Kiedy jeszcze doda się szynkę, są nie tylko trzy smaki, ale i trzy konsystencję. Spróbujcie:)

Jajecznica z szynką i mozzarellą
składniki na 1 porcję:
2 jajka
2 plasterki szynki
3 plasterki mozzarelli
szczypiorek
sól i pieprz do smaku
odrobina masła do smażenia

Roztrzepujemy jajka, dodajemy sól, pieprz i posiekany szczypiorek. Szynkę kroimy w paseczki, mozzarellę w średnią kosteczkę (ok 1,5 cm). Na patelni rozpuszczamy odrobinę masła i zarumieniamy szynkę. Wrzucamy mozzarellę i podsmażamy ją kilkanaście sekund delikatnie obracając. Jak tylko zacznie się rozpuszczać, wlewamy jajka i mieszamy.
Smacznego:)

środa, 24 lipca 2013

Zielona jajecznica

Była jajecznica czerwona z pomidorami i bazylią, czas zmienić kolor:) Dziś na zielono. Uwielbiam smak natki - jest taki wiosenny. 
Jajecznica z natką jest troszkę na arabską nutę, więc dodałam szczyptę gałki muszkatułowej, ale to jak najbardziej opcjonalna wersja. Co ja się tu będę rozpisywać?! Przecież to tylko jajka i natka:)

Zielona jajecznica
1 porcja:
2 jajka
pół pęczka natki
sól i pieprz do smaku
ew. szczypta gałki muszkatułowej
odrobina masła do smażenia

Bez wymądrzania się:) siekamy natkę, rozkłócamy jajka, dodajemy przyprawy i natkę. Smażymy na odrobinie masła. Smacznego:)


wtorek, 23 lipca 2013

Koktajl brzoskwiniowy

O koktajlach nie ma potrzeby się rozpisywać:)
Za późno poszłam dziś na targ. Szłam marząc o wiśniach i malinach, na miejscu pozostało mi zmienić marzenia na brzoskwiniowe. Nie ma co rozpaczać - brzoskwinie kocham równie mocno. Ale jutro podrepczę na targ z rana!

Koktajl brzoskwiniowy

8 brzoskwiń
szklanka kefiru lub maślanki
łyżeczka brązowego cukru
2 łyżeczki ziaren słonecznika

Wszystko wrzucamy do malaksera, miksujemy przez chwilę i delektujemy się słonecznym napojem:)
Smacznego i dużo zdrówka:)

Wersja na speedcooka:
8 brzoskwiń
szklanka kefiru lub maślanki
łyżeczka brązowego cukru
2 łyżeczki ziaren słonecznika

Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty - 8, czas - 1 minuta. I delektujemy się słonecznym napojem:)
Smacznego i dużo zdrówka:)

Koktajl pomarańczowy

Koktajl pomarańczowy nie jest gęsty. Jedyne zagęstniki - a jest ich niewiele - to otręby i siemię lniane. Łyżeczka cukru jest niezbędna - próbowałam:) Dodałam brązowy, który dodał fajnego aromatu. Sprawdziłam też z łyżeczką miodu - pycha! Wybór zostawiam Wam.

Koktajl pomarańczowy

szklanka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
kubeczek jogurtu naturalnego (200 ml)
łyżeczka otrąb (dodałam pszenne)
łyżeczka siemienia lnianego
łyżeczka brązowego cukru

Wszystkie składniki wrzucamy do malaksera i po 30 sekundach koktajl gotowy.
Na zdrowie:)

Wersja na speedcooka:
szklanka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
kubeczek jogurtu naturalnego (200 ml)
łyżeczka otrąb (dodałam pszenne)
łyżeczka siemienia lnianego
łyżeczka brązowego cukru

Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty-8, czas-30 sekund.
Na zdrowie:)

poniedziałek, 22 lipca 2013

Pulpety rybne w sosie pomidorowym

Pulpety rybne są niezwykle delikatne. Gotowanie na parze ładnie je zestala - chociaż to chyba nie najlepsze słowo:) Ale myślę, że wiecie, o co chodzi: o to, że nie są rozciapane.
Do tego słoneczny pachnący bazylią i czosnkiem sos pomidorowy i ryż. Pysznie i dietetycznie.

Pulpety rybne w sosie pomidorowym
2 filety ulubionej ryby
mała cebula
2 łyżki koncentratu pomidorowego
jajko
łyżka posiekanej natki pietruszki
około 4 łyżki otrąb
sól i pieprz do smaku

sos:
2 łyżki wody
2 łyżki koncentratu pomidorowego
łyżeczka posiekanej bazylii
sól i pieprz do smaku

Cebulę siekamy i podsmażamy na odrobinie oliwy z oliwek. Czasem ryba zawiera dużo wody (zwłaszcza mrożona), więc filety dobrze wyciskamy, rozdrabniamy widelcem i mieszamy wszystkie składniki. Z masy lepimy pulpeciki wielkości piłeczki pingpongowej. Jeśli masa okaże się zbyt płynna, zagęszczamy je otrębami. Pulpety gotujemy 15 minut na parze.
W tym czasie robimy sos: czosnek i bazylię siekamy, mieszamy wszystkie składniki i gotujemy mieszając 2-3 minuty.
Pulpety wykładamy na talerz i polewamy sosem. Podajemy z ryżem. W wersji dla tych, co to diety nie stosują proponuję ziemniaczki. U nas pięknie "się zjadają" z makaronem jako sos z pulpetami. Smacznego:)

Wersja na speedcooka:
2 filety ulubionej ryby
mała cebula
2 łyżki koncentratu pomidorowego
jajko
łyżka posiekanej natki pietruszki
około 4 łyżki otrąb
sól i pieprz do smaku

sos:
2 łyżki wody
2 łyżki koncentratu pomidorowego
ząbek czosnku
łyżeczka posiekanej bazylii
sól i pieprz do smaku

Cebulę siekamy i podsmażamy na odrobinie oliwy z oliwek. Czasem ryba zawiera dużo wody (zwłaszcza mrożona), więc filety dobrze wyciskamy, rozdrabniamy widelcem i mieszamy wszystkie składniki. Z masy lepimy pulpeciki wielkości piłeczki pingpongowej. Jeśli masa okaże się zbyt płynna, zagęszczamy je otrębami. Pulpety gotujemy na parze: obroty-0, temperatura-gotowanie na parze, czas-15 minut.
W tym czasie robimy sos: czosnek i bazylię siekamy, wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i gotujemy: obroty-1, temperatura-gotowanie, czas-3 minuty.
Pulpety wykładamy na talerz i polewamy sosem. Podajemy z ryżem. W wersji dla tych, co to diety nie stosują proponuję podać z ziemniaczkami. U nas pięknie "się zjadają" z makaronem jako sos z pulpetami. Smacznego:)

Jajecznica z pomidorami i bazylią

Jajecznica - królowa śniadań! 
Można ją robić na różne sposoby. Na pewno każdy z Was ma swoje ulubione jajecznice - podzielicie się pomysłami?
Pierwszą jajecznicę z pomidorami jadłam wiele lat temu u starych znajomych, u których z konieczności zostałam na noc. Uciekł mi ostatni autobus i trzeba się było ratować. Dostałam piżamkę w serduszka i śniłam o niebieskich migdałach:) Rano obudził mnie zapach kawy pomieszany z zapachem jajecznicy. Usiadłam przy stole i spojrzałam na dziwnie wyglądającą czerwonawą paćkę z lekkim niepokojem, ale nie wypadało marudzić. Skończyło się dokładką:)

Jajecznica z pomidorami i bazylią

na jedną porcję:
2 jajka
1 średni pomidor
łyżka posiekanej świeżej bazylii
łyżeczka masła do smażenia
sól i pieprz do smaku

Pomidory obieramy ze skórki i kroimy w średniej wielkości kostkę. Rozpuszczamy masło, wrzucamy pomidory i podsmażamy. Początkowo pomidory puszczą sok, potem sok wyparuje - smażymy minutę dłużej licząc od wyparowania soku, czyli około 3-4 minuty. Jajka roztrzepujemy, dodajemy sól, pieprz i bazylię, wlewamy do podsmażonych pomidorów i smażymy do ścięcia się jajek.
Smacznego:)

niedziela, 21 lipca 2013

Kurczak curry w jogurtowym sosie

Lubicie obiady, na które nie trzeba poświęcić więcej niż 20 minut? Ja uwielbiam:) Minimalna ilość składników, aromatyczne przyprawy, troszkę pikanterii i świadomość, że je się lekką potrawę. Białko i witaminy.
Przygotowywałam ją w woku, ale patelnia w niczym mu nie ustępuje.

Kurczak curry w jogurtowym sosie

połowa kurzej piersi,
1 papryka (dodałam zieloną)
2 ząbki czosnku
1 jogurt naturalny (200 g)
łyżeczka curry
łyżeczka kardamonu
łyżeczka ziół prowansalskich
łyżeczka słodkiej papryki
sól, pieprz i cukier do smaku (po szczypcie wystarczy)
odrobina chili jeśli lubicie pikantne potrawy
łyżeczka oliwy do smażenia

Mięsko i paprykę kroimy w kostkę, czosnek siekamy niezbyt drobno. Rozgrzewamy oliwę, wsypujemy curry, kardamon, słodką paprykę i czosnek - podsmażamy przyprawy przez minutę mieszając. Wrzucamy mięsko i paprykę, szczyptę soli i pieprzu - smażymy od czasu do czasu mieszając około 5 minut, aż mięsko będzie gotowe, a papryka jędrna. Wlewamy jogurt i wsypujemy zioła prowansalskie, zmniejszamy ogień i dusimy bez przykrycia. Jogurt z całą pewnością się zetnie - zupełnie się tym nie przejmujcie, może nie wygląda przepięknie, ale na smaku się to nie odbija. Dusimy około 8-10 minut mieszając od czasu do czasu, do wyparowania większości wody. teraz czas na dosmaczenie. Jeśli czujecie potrzebę, wsypcie sól i pieprz. Odrobina cukru świetnie przełamie kwaskowatość jogurtu.
Zjadałam curry z pomidorami posypanymi ziołami prowansalskimi, ale świetnie się sprawdzi z ryżem lub makaronem.
Smacznego:)


Wiśnie pod migdałową kruszonką

Zostałam obdarowana sporą ilością wiśni. Z większości robią się konfitury. "Robią się" to może lekko przesadzone, bo chodzę koło nich dwa razy dziennie, zlewam sok, zagotowuję i zalewam. I tak przez 6 dni. Ale gra warta świeczki! Część wisienek podjadam sobie na świeżo. A przy niedzieli zaszalałam z deserem:)
To wersja dietetyczna, z małą ilością cukru. Jeśli wolicie się nie krzywić przy jedzeniu, dodajcie więcej cukru - nie do kruszonki, posypcie nim owoce i dopiero posypcie kruszonką.

Wiśnie pod migdałową kruszonką




Na dwie porcje:
4 garście wiśni
30 g mąki razowej
30 g zmielonych migdałów (ja włożyłam je do woreczka i kilkakrotnie przewałkowałam wałkiem)
30 g brązowego cukru
30 g masła

Wiśnie drylujemy, układamy w żaroodpornych foremkach (lub jednej, ale niewielkiej). Mąkę, migdały i cukier mieszamy, dodajemy masło i rozcieramy w palcach, do uzyskania konsystencji bułki tartej. Posypujemy kruszonką wiśnie. Wstawiamy do nagrzanego do 220 stopni piekarnika i pieczemy 20 minut.
Smacznego:)

Koktajl śliwkowy

Jaka jest śliwka, każdy wie. Nie wiem, jak Wam, ale mi obecne średnio smakują. Czekam na te jesienne, na nasze krajowe węgierki. Ale do koktajlu nadają się świetnie, więc gdy zostałam obdarowana przez panią na targu resztką pozostałych śliwek i skrzywiłam się lekko przy pierwszej (nie przy pani oczywiście lecz podjadając w drodze do domu), wiedziałam, że muszę coś z nimi poczynić.
Koktajl wyszedł pyszny. Swoją drogą, chyba ciężko jest zrobić niedobry koktajl:)

Koktajl śliwkowy

15 śliwek
szklanka kefiru lub maślanki
łyżeczka brązowego cukru
2 łyżeczki ziaren słonecznika
2 łyżeczki sezamu

Wszystko wrzucamy do malaksera, miksujemy przez chwilę i gotowe.
Smacznego:)

Wersja na speedcooka:
15 śliwek
szklanka kefiru lub maślanki
łyżeczka brązowego cukru
2 łyżeczki ziaren słonecznika
2 łyżeczki sezamu
Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty - 8, czas - 1 minuta.
Smacznego:)

piątek, 19 lipca 2013

Kanapki caprese

Dziś na włoską nutę. Zauważyłam, że lato kojarzy mi się z Włochami. Pewnie przez to słońce. Pomidory, oliwki, bazylia i oliwa z oliwek. Tym razem caprese przeniosłam na kromki chleba i tak pięknie zaczęłam dzień.

Kanapki caprese

dwie kromki chleba pełnoziarnistego
mozzarella
pomidor
2 czarne oliwki
kilka listków bazylii
odrobina oliwy z oliwek
odrobina soli do podkreślenia smaku

Na kromkach układamy naprzemiennie plasterki mozzarelli i pomidora, układamy plasterki oliwek, posypujemy posiekaną bazylią, delikatnie solimy i skrapiamy oliwą z oliwek.
Gotowe! Miły początek dnia:)



Sałatka pachnąca czosnkiem

Latem chyba najlepiej smakują sałatki. Nie te z majonezem, ale z lekkim sosem z oliwy wymieszanej z sokiem z cytryny i ziołami. Nie są konieczne przepisy lecz czysta fantazja, którą często kierują zakupy zrobione na targu. Za każdym razem, gdy wracam z targowych zakupów czuję się jak księżniczka, która za chwilę zamieni się w królową kuchni:) A czasem jak łobuz pirat, mający w torbie bezcenny łup, czy nawet skarb:)
Moja dzisiejsza sałatka to efekt zdobycia różnych odmian sałat. Świeci słońce, więc pierwsza myśl to oliwki i pomidory. Lubię jajka w sałatkach, więc nad tym zupełnie nie muszę się zastanawiać. Czosnek był ostatnią myślą-taką dzisiejszą wisienką na torcie. 
Mieszajcie i jedzcie ze smakiem:)

Sałatka czosnkiem pachnąca

mieszanka sałat
pomidor
2 jajka
10 zielonych oliwek,
niewielka cebula
natka pietruszki

sos: 
5 łyżek oliwy z oliwek
3 ząbki czosnku
łyżka soku z cytryny
szczypta soli, pieprzu i cukru

W zależności od rodzaju sałat, rwiemy je na kawałki lub pozostawiamy listki w całości. Jajka gotujemy na półtwardo, kroimy w cząstki i układamy na sałacie. Układamy cząstki pomidora, wrzucamy oliwki, posypujemy posiekaną natką pietruszki. Robimy sos, czyli mieszamy wszystkie składniki wraz ze zmiażdżonym czosnkiem. Polewamy sosem sałatkę i jesteśmy w niebie:)
Smacznego!

poniedziałek, 15 lipca 2013

Omlet z twarogiem

To smak mojego dzieciństwa. Babcia często robiła omlet z twarożkiem na śniadania dla mnie i mojego Brata. Oczywiście ser był robiony w domu z mleka, po które codziennie chodziliśmy z kanką kilometr od domu. Po drodze trzeba było wspiąć się na wysoką górę-codzienna przygoda:) Pani Jadzia miała też kury, więc i "prawdziwych" jajek nie brakowało. Do omletu czasem babcia dodawała szczypiorek, czasem natkę, innym razem koper czy kolendrę. Za każdym razem smakował jednocześnie tak samo i inaczej. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale omlet z twarogiem nie potrafił się znudzić.
Poniższe proporcje zależą od tego, czy lubicie omlet jeść samodzielnie, czy z chlebem. Jeśli z chlebem, spokojnie najedzą się dwie osoby.

Omlet z twarożkiem

2 jajka
około 100 g twarożku (zazwyczaj wybieram półtłusty)
sól i pieprz do smaku
szczypiorek, natka, kolendra, bazylia-co kto lubi
odrobina masła do smażenia

Twarożek rozdrabniamy widelcem i wrzucamy na patelnię. Oczywiście najlepsza jest teflonowa, ale kto tam za czasów Babci miał pojęcie o teflonie:) Smażymy na małym ogniu cały czas mieszając około 2 minuty. Serek najpierw zacznie się rozpuszczać, potem puści serwatkę. Smażymy jeszcze chwilę po tym, jak serwatka wyparuje, a serek stanie się lekko ciągnący. 
Rozkłócamy widelcem jajka, dodajemy sól i pieprz oraz serek i rozbijamy razem. Będą grudki sera, ale tak ma być. Dodajemy posiekane zioła. Na patelni rozpuszczamy odrobinę masła, wlewamy masę jajeczną i smażymy na maleńkim ogniu najlepiej pod przykryciem, by wierzch się ściął zanim spód się przypali.
Podajemy z pomidorami, ogórkami, rzodkiewką-znów to, co kto lubi:)
Smacznego:)

niedziela, 14 lipca 2013

Pieczona ciecierzyca

Lubicie podjadać, podchrupywać?:) Staram się tego nie robić i sięgać po jogurty czy owoce, ale nie okłamujmy się: czasem nie można się po prostu oprzeć! Orzeszki są zdrowe, ale wciąż słyszymy, że maleńka garstka to porcja bezpieczna, a potem już czarna wizja kolejnych kilogramów. Bez przesady, ale mam coś, co zmniejszy wyrzuty sumienia. Pieczoną ciecierzycę. Czyli coś, do czego dietetycy zachęcają. Przede wszystkim białko, ale też fosfor, żelazo, kwas foliowy i witaminy z grupy B. Czyste zdrowie.
Ja pobawiłam się w przygotowanie od podstaw, czyli namoczyłam surowe ziarna na noc, ugotowałam i dopiero potem upiekłam. Jeśli nie chce Wam się bawić lub chcecie już i teraz, świetnie sprawdza się ciecierzyca konserwowa-wypróbowałam. Trzeba ją tylko odcedzić na sitku i porządnie wypłukać z zalewy. Wtedy po 20 minutach będziecie mogli chrupać:)

Pieczona ciecierzyca

pół szklanki surowej ciecierzycy (lub puszka konserwowej)
łyżka oliwy
szczypta soli
szczypta chili

Jeśli robimy od podstaw, zalewamy ziarna wodą i zostawiamy na noc. Rankiem dodajemy sól i gotujemy do miękkości. Jeśli używamy ciecierzycy konserwowej, odsączamy na sitku, dokładnie opłukujemy z zalewy. Dalej postępujemy tak samo: do miseczki wlewamy oliwę, dodajemy szczyptę soli i chili. Możemy zrezygnować z chili, jeśli nie lubimy pikantnego smaku lub jeśli ziarenka będę podjadać dzieci, ale odrobina wspaniale nadaje wyrazistości. Wsypujemy ciecierzycę, dokładnie mieszamy, by ziarna równomiernie pokryły się olejem z przyprawami. Blachę wykładamy papierem do pieczenia, wysypujemy ziarna. Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i pieczemy 15-20 minut do zrumienienia od czasu do czasu potrząsając blachą. Po upieczeniu wysypujemy ziarna na ręcznik papierowy i osuszamy kawałkiem z góry. Miłego chrupania bez wyrzutów sumienia:)
Pieczona ciecierzyca jest też wspaniałym dodatkiem do sałatek-spróbujcie koniecznie.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...