niedziela, 10 stycznia 2016

Racuchy serowe z malinami

Ludzie, jak długo mnie tu nie było!
I co mam powiedzieć? No co? Nie mam zielonego pojęcia :) Pani Praca, pan Czas, dziecię Życie. Pochłonięta szaloną codziennością jadłam oczywiście. Tego ostatniego mogłam nie pisać-przecież w innym wypadku by mnie tu już nie było!
Co się działo przez ten czas?
Rozszalały mi się zamówienia i zamieniły moją pracę w inną jakość. Tak jest o niebo lepiej.
Na rynku ukazała się moja druga książka. Tak też jest lepiej:) Za mną mnóstwo spotkań, podróży, poznanych ludzi, zebranych wrażeń i emocji.
I jeszcze nieco innych zmian. Jest dobrze :)

Za oknem wreszcie śnieg. Czekałam na niego jak dziecko. Pewnie zamieszczonym przepisem zupełnie temu zaprzeczę, bo wygląda na to, że zimę chcę przegonić, ale nic bardziej mylnego. Kocham maliny o każdej porze roku! A Wy?
A ten cukier puder nie przypomina przypadkiem troszkę zimy?:)

Przepis pochodzi z mojej drugiej książki i mam nadzieję, że sprawi Wam tyle przyjemności prostotą przygotowania, zwykłymi składnikami i przede wszystkim smakiem, co moim małym bohaterom. Smacznego!

Racuchy serowe z malinami
Pół kg twarogu
pół szklanki cukru
1 budyń waniliowy lub śmietankowy
4 jajka
3 łyżki mąki pszennej
cukier puder do posypania
maliny (świeże lub rozmrożone).

Do miseczki wrzucamy żółtka, ser, mąkę, cukier i budyń i miksujemy na gładką masę. Białka ubijamy na sztywną pianę, dodajemy do masy serowej i delikatnie mieszamy. Racuchy smażymy na maśle na rumiano, kładziemy maliny i posypujemy cukrem pudrem.



niedziela, 18 maja 2014

Pasztet z tuńczyka


Znów zaniedbałam to miejsce. Fakt, że nie tylko to, wcale nie poprawia mi humoru, wręcz przeciwnie. Moja Babcia mawiała, iż dama nigdy nie mówi, że nie ma czasu. Daleko mi do damy, oj lata świetlne:)
Nie zamierzam obiecywać, że się poprawię, bo nie lubię obietnic bez pokrycia, a w tym momencie mojego życia nic nie mogę nie tylko obiecać, ale też przewidzieć, czy zaplanować. Ot, życie! Grunt, że dobre:)

Niektórzy z Was znają mnie również jako autorkę powieści dla dzieci - smacznej książeczki, zaopatrzonej w przepisy na potrawy, którymi raczą się jej bohaterowie. Tymczasem druga część już jest w wydawnictwie, ale nie do końca pełna, bo brakuje w niej przepisów. Przyszedł czas wkroczyć do kuchni i wypróbować potrawy, które przyszły mi do głowy podczas pisania.

Zaczniemy od pasztetu, na którego przepis przywiozła pani Zosia prosto z urlopu we Francji. Po wysłaniu tekstu zapadka zapadła i trzeba było pokombinować, jak go zrobić:) 
Przypomniało mi się pewne śniadanie. Uwielbiam wszelkiego rodzaju pasty do chleba. W lodówce znalazłam resztkę pasty z tuńczyka z poprzedniego dnia. Było jej zbyt mało, by wystarczyło na wszystkie kromeczki. Obok znalazłam resztkę twarożku ze szczypiorkiem. Postanowiłam zaryzykować i wymieszać - wyszło bajecznie:)
Tak więc gdy zasiadłam nad owym pasztetem z tuńczyka, pomyślałam: a gdyby tak wymieszać tuńczyka z twarożkiem, zamiast szczypiorku wrzucić natkę pietruszki, dodać żółtka, ubić pianę z białek, delikatnie wymieszać, odpowiednio przyprawić i upiec? I wyszło! Przez kilka kolejnych dni nie jadłam nic innego:)

Pasztecik na zdjęciach wygląda mizernie, bo zrobiłam go na próbę z połowy składników, a miałam tylko dużą formę do pieczenia. Ale dla smaku to nie miało przecież znaczenia. Polecam Wam ten pasztet.

Francuski pasztet z tuńczyka od pani Zosi

2 puszki rozdrobnionego tuńczyka (jeden w oleju, drugi w sosie własnym)
30 dag białego sera
4 jajka
4 suchary
2 cebule
pęczek natki
sok z połowy cytryny
szczypta gałki muszkatułowej
sól i pieprz do smaku.

Tuńczyka odsączamy z zalewy i razem z serem, sucharami i cebulą przepuszczamy trzykrotnie przez maszynkę. Natkę drobno siekamy i dodajemy do tuńczyka wraz z żółtkami. Teraz czas na sok z cytryny i doprawianie solą, pieprzem i gałka muszkatułową. W oddzielnym naczyniu ubijamy białka na sztywną pianę, dodajemy do masy i delikatnie mieszamy. Keksówkę smarujemy masłem, wlewamy pasztet. Pieczemy około 40 minut w 200 stopniach do zrumienienia. Po wystygnięciu wkładamy do lodówki, podajemy na zimno.
Smacznego:)


piątek, 28 lutego 2014

Curry z kurczaka

Curry to chyba jedna z najprostszych i najszybszych potraw. Czy nie wygląda słonecznie?:) Wystarczy pierś kurczaka, cebulka, śmietanka i przyprawy. Smażone w woku jeszcze bardziej skróci czas przygotowania.
Lubię curry podane z ryżem, ale od czasu do czasu przyrządzamy je na indyjską nutę, czyli z chapati (TUTAJ PRZEPIS).

Curry z kurczaka

pierś kurczaka
średnia cebula
ząbek czosnku
500 ml śmietanki 18%
2 łyżeczki curry
sól, pieprz, chili do smaku

Piersi kurczaka płuczemy, kroimy na niewielką kostkę, lekko oprószamy solą, pieprzem i chili i odstawiamy na chwilę. W tym czasie szatkujemy drobno cebulę i siekamy czosnek. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy, dodajemy curry i czosnek, podsmażamy przez pół minuty. Wrzucamy cebulkę, a po minucie mięso. Smażymy kilka minut mieszając, aż mięso nie będzie surowe. Wlewamy śmietankę i dusimy bez przykrycia około 20 minut do momentu, aż śmietanka zamieni się w sos. Doprawiamy na samym końcu.
Smacznego!

poniedziałek, 3 lutego 2014

Chapati

Kocham te chrupiące placuszki! Zwłaszcza za te zrumienione na czarno pęcherzyki powietrza. Zazwyczaj jemy je do curry (TUTAJ PRZEPIS), ale zawsze robię ich więcej, bo świetnie się je chrupie. Choć nie polecam robić tego w łóżku:)

Chapati są podstawą kuchni południowej Azji i wschodniej Afryki, zwłaszcza w Indiach. To cieniutkie chrupiące placuszki używane zamiast sztućców i jak wcześniej wspominałam, idealne do curry. Rodzime chapati piecze się na gorącym kamieniu lub na naczyniu zwanym tava. Ja - z wiadomych przyczyn - robię je na teflonowej patelni.

Chapati

200 g maki pszennej pełnoziarnistej
100 g maki pszennej
1 płaska łyżka soli
1 łyżka oleju
200 ml letniej wody

Z powyższych składników wyrabiamy gładkie ciasto, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na dwie godziny, by odpoczęło. Z tych proporcji wychodzi mi 16 placuszków, ale to wszystko zależy od wielkości patelni - musimy oderwać taki kawałeczek, by placek dokładnie pasował do wielkości dna. Oczywiście może też być mniejszy. Z kawałka ciasta robimy kuleczkę i rozwałkowujemy ją podsypując mąką do takiego momentu, aż będzie niemal przezroczysty. Oczyszczamy placek z mąki - to ważne, bo mąka zostaje na patelni i z każdym kolejnym plackiem spala się na czarno. Kładziemy placek na dobrze rozgrzanej suchej patelni i smażymy z jednej strony do lekkiego zarumienienia - to trwa zaledwie chwilę, więc trzeba pilnować. Przewracamy na drugą stronę i pozwalamy by pęcherzyki bardziej się przypiekły i znów przewracamy na drugą stronę, rumieniąc. Co kilka placków warto troszkę ochłodzić patelnię i strzepać z niej nadmiar mąki.


sobota, 18 stycznia 2014

Kurczak w warzywach

Lubię dania w stylu: pokrój byle jak, wrzuć, posyp, upiecz.
Czy jest sens zamieszczać przepis? Hmmm. Chyba nie. Wystarczy zajrzeć do lodówki, do spiżarki, do szafki z przyprawami i zaszaleć:) Co ja znalazłam? Napiszę, ale to tylko inspiracja.

Kurczak w warzywach

cały kurczak
3 marchewki
2 cebule
3 duże ząbki czosnku
kilka suszonych śliwek
czerwona papryka
przyprawy: sól, pieprz, zioła prowansalskie, chili, słodka papryka

Kurczaka dzielimy na kawałki, nacieramy mieszanką przypraw i ziół. Jeśli lubicie jeść nie tylko smacznie ale i bez wyrzutów sumienia, zdejmijcie skórkę jako ja uczyniłam:)
Warzywa obieramy. Marchewkę i paprykę kroimy na średnie kawałki, cebulę na ćwiartki, ząbki czosnku przepoławiamy. Kurczaka układamy w blasze, pomiędzy wrzucamy warzywa i śliwki. Wlewamy odrobinę (2-3 łyżki) wody, przykrywamy folią aluminiową. Pieczemy 20 minut w 180 stopniach, zdejmujemy folię i dopiekamy kolejne 20 minut do zrumienienia.
Wytworzony sosik wlewam do woreczków na lód i zamrażam-jest świetną bazą do wszelkiego rodzaju sosów.
Smacznego:)




piątek, 8 listopada 2013

Czekoladowe ciasteczka z nutką mięty

Czekolada - królowa słodyczy, rozkosz sama w sobie. Mięta - niebywała świeżość i orzeźwienie.
Mam wrażenie, że zostały dla siebie stworzone. Kocham połączenie czekolady i mięty. Związek doskonały. Każda z nich inna, niepodległa, wolna. Łączą się od czasu do czasu, by przenieść człowieka w świat z marzeń.


Czekoladowe ciasteczka z nutką mięty
Półtorej szklanki mąki pszennej
1 szklanka cukru
pół szklanki czekolady w proszku
4 łyżki kakao
6 łyżek posiekanej mięty (świeżej lub suszonej)
2 jajka
1/4 kostki masła
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
cukier puder do posypania

Masło roztapiamy w rondelku, odstawiamy do przestudzenia. W misce mieszamy wszystkie składniki dodając na koniec jajka. Wlewamy przestudzone masło. Zagniatamy ciasto, formujemy kulę, owijamy w folię i wstawiamy na godzinę do lodówki. 
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Z ciasta lepimy kuleczki wielkości orzecha włoskiego i układamy na blasze. Pieczemy około 10-15 minut w temperaturze 180 stopni. Po wyjęciu z pieca posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego:)


sobota, 31 sierpnia 2013

Pissaladiere

Fantastyczny nicejski placek. Klasyczne ciasto drożdżowe z dodatkiem masła i jajka, więc jest bardziej kruche. Na wierzchu słodka skarmelizowana czerwona cebula przełamana słonym smakiem sardeli i lekko słonych czarnych oliwek. Na francuskich uliczkach można je spróbować każdego ranka, bo pieczony jest nocą.
Fantastyczny na ciepło i na zimno. I trudno mu się oprzeć :)

Pissaladiere

ciasto:
100 ml letniej wody
1 jajko
225 g mąki pszennej
1 łyżeczka soli
25 g masła
2 łyżeczki świeżych drożdży

na wierzch:
pół kg czerwonej cebuli
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki cukru
3 łyżeczki oliwy
półtorej łyżki octu balsamicznego
100 g sardeli z puszki
czarne oliwki
łyżeczka suszonego majeranku
sól i pieprz do smaku

Przygotowujemy ciasto: z drożdży, odrobiny wody i odrobiny mąki robimy zaczyn i odstawiamy na 15 minut. Masło kroimy w kostkę, jajko rozkłócamy, dodajemy resztę składników i zaczyn i zagniatamy ciasto i odstawiamy na godzinę do wyrośnięcia.
W tym czasie przygotowujemy wierzch: cebulę kroimy w cienkie półplasterki, czosnek siekamy. rozgrzewamy na patelni oliwę, wrzucamy cebulę i czosnek i smażymy na małym ogniu pół godziny od czasu do czasu mieszając. Wsypujemy cukier, wlewamy ocet balsamiczny, sól i pieprz do smaku i smażymy przez 5 minut często mieszając, by cukier się nie przypalił, a cebula ładnie skarmelizowała.
Ciasto ponownie zagniatamy. Prostokątną blaszkę (moja ma wymiary 28x20 cm) delikatnie smarujemy oliwą. Ciasto rozwałkowujemy w kształcie prostokąta na tyle duży, by można było wywinąć brzegi. Masę cebulową równomiernie rozkładamy na cieście. Na wierzchu układamy kratkę z sardeli, umieszczamy w środku każdego powstałego pola oliwkę. Wszystko posypujemy majerankiem. Blachę przykrywamy folią na 15 minut, by ciasto troszkę podrosło. Zdejmujemy folię i wstawiamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Pieczemy około 30 minut, aż ciasto będzie złociste.
Smacznego:)


piątek, 23 sierpnia 2013

Pełnoziarnista margherita

Jestem wielbicielką pizzy! Jeśli chodzi o restauracje, znam zaledwie kilka, do których warto pójść. W reszcie albo jest niedobre ciasto, albo sos o smaku konserwantów z wielkiego plastikowego wiadra, po którym boli brzuch. Po sosie, nie po wiadrze :) W innych żałują dodatków lub nakładają ich za dużo. A ja lubię pizzę na cieniutkim cieście, którą da się jeść paluchami bez podtrzymywania drugą ręką, z sosem ze świeżych pomidorów i z niewielką ilością składników. Ach i ser! Po prostu ser, a nie kupowane w worach w Makro coś starte seropodobne, co łączy z serem jedynie to, że się ciągnie. A i to nie wygląda w tym wydaniu apetycznie.
Najcudowniejszą pizzę jadłam mieszkając w Rzymie. Akurat we Włoszech z całą pewnością jest mnóstwo miejsc, w których człowiek zakochuje się w pizzy od pierwszego gryza, ale ja po moim pierwszym gryzie rzadko zdradzałam miejsce, w którym się zakochałam:) To była maleńka rodzinna pizzeria z pizzą na wynos. Włoch ojciec (poznać po wąsach) i jego czterech synów, jeden przystojniejszy od drugiego. Może to dlatego tak smakowała?:) Zapach ciasta i sosu pomieszany z zapachem drewna w piecu powalał od wejścia. Nie wchodziło się od razu-swoje trzeba było odstać w kolejce na chodniku. To też było na swój sposób magiczne. Potem z zawiniątkiem szłam do parku naprzeciwko i jeśli nie było wolnej ławki, siadałam przy najbliższym drzewie opierając się o nie plecami i to był mój czas!

Dziś mam dla Was pizzę pełnoziarnistą pachnącą bazylią z sosem ze świeżych pomidorów i mozzarellą.

 Pełnoziarnista margherita

ciasto:
półtorej szklanki mąki pełnoziarnistej (użyłam żytniej)
pół szklanki ciepłej wody
łyżka oliwy
płaska łyżeczka drożdży
łyżeczka soli
łyżeczka cukru

sos:
1 duży pomidor
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
kilka gałązek świeżej bazylii
łyżeczka cukru
łyżeczka koncentratu pomidorowego (ładnie podkreśli smak sosu)
sól, pieprz, ostra papryka do smaku
łyżeczka oliwy z oliwek do smażenia

I oczywiście mozzarella

Zaczynamy od ciasta. Z drożdży, odrobiny wody, cukru i odrobiny mąki robimy zaczyn i odstawiamy na kilkanaście minut. Mieszamy resztę składników, dodajemy gotowy zaczyn i zagniatamy ciasto. Wszystko zależy od użytej mąki, więc czasem trzeba delikatnie ciasto rozrzedzić, innym razem podsypać mąką-musicie to wyczuć.
Gdy ciasto będzie gotowe, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na czas przygotowania sosu.
Cebulę kroimy w niewielką kostkę, wrzucamy na rozgrzaną oliwę i smażymy na małym ogniu do zeszklenia. W tym czasie pomidora sparzamy wrzątkiem, obieramy ze skórki i kroimy na niewielką kostkę. Czosnek siekamy. Gdy cebula jest zeszklona, dodajemy czosnek, a pół minuty później łyżeczkę cukru. Mieszając smażymy kolejne pół minuty i wrzucamy pomidory. Podsmażamy 2-3 minuty, dolewamy pół szklanki wody, dodajemy łyżeczkę koncentratu pomidorowego i przyprawy (niewiele, pod koniec dosmaczymy) i dusimy na małym ogniu kilkanaście minut, aż sos się zredukuje. Gdy sos jest gęsty, dodajemy posiekaną bazylię, gotujemy jeszcze minutę i zdejmujemy z ognia. Sos można lekko zmiksować, ale ja rozgniatam widelcem, by były wyczuwalne małe cząsteczki warzyw. Teraz czas na dosmaczanie - sos powinien być jednocześnie słodki, kwaśny i lekko pikantny.
Z ciasta formujemy cienki placek. Z mąki pełnoziarnistej nie wychodzi tak elastyczne ciasto jak z pszennej, więc może sprawić odrobinę kłopotu, ale co to dla Was!:) Brzegi ciasta smarujemy odrobiną oliwy, nakładamy równomiernie sos. Mozzarellę kroimy w plastry, a potem rwąc układamy na sosie. Wkładamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika. Pizza jest gotowa po 10-15 minutach.
Smacznego!

wtorek, 13 sierpnia 2013

Francuskie kwadraciki z pastą śródziemnomorską

Nie będę się wygłupiać z przepisem:)  To wczorajsza pasta śródziemnomorska i gotowe ciasto francuskie. Pokroiłam je na kwadraty, w połowie z nich wycięłam kółeczka. Skleiłam kwadraty roztrzepanym jajkiem i w dziurkę nałożyłam pastę. Całość posmarowałam jajkiem i piekłam około 15 minut w 180 stopniach.
Są (a właściwie były!) bardzo kruchutkie - zresztą, co Wam będę opowiadać, znacie rozpływające się w ustach francuskie ciasto. 
Wycięte kółeczka posmarowałam jajkiem, posypałam startym oscypkiem i upiekłam. Jak smakowały? Tak, że nie zdążyłam zrobić zdjęć;)
Smacznego!

Francuskie kwadraciki z pastą śródziemnomorską


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Pasta śródziemnomorska

Tak ją sobie nazwałam, bo kojarzy mi się z latem w słonecznej Italii lub Hiszpanii.
Czarne oliwki, suszone pomidory, bazylia i czosnek - to główne i w sumie jedyne składniki. Doprawiłam ją chili, by dodać jej więcej żaru i odrobiną soli, bo czarne oliwki nie są tak słone jak zielone.
Do tego grzanki prosto z grilla i słońce prosto w oczy, a we włosach wiatr:)
A jutro pokażę Wam, do czego ją jeszcze wykorzystałam.

Pasta śródziemnomorska

Ilości to moja zupełna improwizacja, więc i Wy się tym nie przejmujcie:) 
Mniej więcej wyglądało to tak:

słoik czarnych oliwek (200 ml, w tym 75 g oliwek liczone bez zalewy)
4 duże płaty suszonych pomidorów w oliwie (płaty wyglądały jak z ćwiartki pomidora)
listki świeżej bazylii z połowy pęczka
4 duże ząbki czosnku
sól, pieprz i chili do smaku

Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy. Zblendowałam tak, by zostało troszkę małych kawałeczków. Doprawiamy do smaku i wcinamy:)

sobota, 10 sierpnia 2013

Migdałowe ciasteczka otrębowe z żurawiną

Ale fajne wyszły:) Rozwałkowane cieniutko są niezwykle chrupiące. Otręby, migdały, żurawina i miód - samo zdrowie. Można się pokusić o upieczenie z mąką pełnoziarnistą i z pewnością przy kolejnym pieczeniu tak właśnie zrobię. Tymczasem mam trzy zapełnione słoje (póki Syn nie wróci z wakacji:)), więc kolejna tura pieczenia za jakiś czas.

Migdałowe ciasteczka otrębowe z żurawiną
z podanych proporcji wyszły mi 3 duże blachy ciasteczek:
szklanka mąki
pół szklanki płatków migdałowych
pół szklanki otrąb pszennych
jajko
4 łyżki miodu
4 łyżki brązowego cukru
pół szklanki żurawiny
pół łyżeczki proszku do pieczenia

Do malaksera wsypujemy mąkę, płatki migdałowe, otręby, cukier i żurawinę. Chwilkę miksujemy - chodzi o to, by rozbić migdały i żurawinę. Mieszamy suche składniki z resztą i zagniatamy ciasto. Rozwałkowujemy jak najcieniej. Ciasto przez otręby nie jest gładkie, więc trzeba dobrze podsypać mąką.
Wykrawamy ciasteczka i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Ciasteczka nie rosną, więc nie trzeba ich rzadko układać. Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieką się bardzo szybko, 5-8 minut, więc trzeba pilnować.
Smacznego:)

Wersja na speedcooka:
z podanych proporcji wyszły mi 3 duże blachy ciasteczek:
szklanka mąki
pół szklanki płatków migdałowych
pół szklanki otrąb pszennych
jajko
4 łyżki miodu
4 łyżki brązowego cukru
pół szklanki żurawiny
pół łyżeczki proszku do pieczenia

Do naczynia miksującego wrzucamy wszystkie składniki i miksujemy: obroty-1C, czas-3 minuty. Wyjmujemy masę  i zagniatamy ciasto. Rozwałkowujemy jak najcieniej. Ciasto przez otręby nie jest gładkie, więc trzeba dobrze podsypać mąką.
Wykrawamy ciasteczka i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Ciasteczka nie rosną, więc nie trzeba ich rzadko układać. Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieką się bardzo szybko, 5-8 minut, więc trzeba pilnować.
Smacznego:)

piątek, 2 sierpnia 2013

Rybne kluseczki z pietruszkowym pesto

Pamiętacie wczorajsze pesto pietruszkowe? Zrobiłam je między innymi z myślą o dzisiejszym obiedzie. Przepis kombinowałam sobie w głowie od jakiegoś czasu i przyznam się, że nie byłam pewna, czy wyjdzie:) Ale dawno nie jadłam tak dobrej ryby!
Kluseczki są bardzo delikatne dzięki temu, że gotowane na parze, a pachnące czosnkiem pesto fantastycznie zaostrza ich smak.

Rybne kluseczki z pietruszkowym pesto

na dwie porcje:
30 dag filetu z białej ryby
jajko
łyżeczka masła
3 łyżki śmietany
1/4 pęczka koperku
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Z ryb usuwamy resztki ości i mielemy w maszynce. Masło rozcieramy z żółtkami, dodajemy do ryby. Następnie dodajemy śmietanę, posiekany koperek, doprawiamy solą i pieprzem i skrapiamy sokiem z cytryny. Białko ubijamy na pianę i dodajemy do masy rybnej. Dwoma łyżeczkami formujemy owalne kluseczki i układamy na sicie. Gotujemy na parze 12 minut od chwili zagotowania.
Wykładamy na talerz i gorące polewamy pietruszkowym pesto - przepis znajduje się TUTAJ. Smacznego:)

Wersja na speedcooka:
na dwie porcje:
30 dag filetu z białej ryby
jajko
łyżeczka masła
3 łyżki śmietany
1/4 pęczka koperku
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Z ryb usuwamy resztki ości i mielemy w maszynce. Masło rozcieramy z żółtkami, dodajemy do ryby. Następnie dodajemy śmietanę, posiekany koperek, doprawiamy solą i pieprzem i skrapiamy sokiem z cytryny. Białko ubijamy na pianę i dodajemy do masy rybnej. Dwoma łyżeczkami formujemy owalne kluseczki i układamy na sicie. Gotujemy na parze: obroty-0, temperatura-gotowanie na parze, czas-12 minut. Wykładamy na talerz i gorące polewamy pietruszkowym pesto - przepis znajduje się TUTAJ. Smacznego:)


Sałatka z marynowanym świeżym ogórkiem i fetą

Niezwykle chrupiąca i orzeźwiająca. Dałam ogórkom 10 minut w marynacie, by nabrały aromatu i świetnie się sprawiły:) Dodatek bazylii i mięty podziałał orzeźwiająco, a feta dosmaczyła sałatkę samą sobą. Idealna na letnie upały.

Sałatka z marynowanym świeżym ogórkiem i fetą
 
dwie porcje:
2 świeże ogórki wężowe
czerwona cebula
1/3 opakowania serka feta
łyżeczka świeżej bazylii
łyżeczka świeżej mięty
łyżeczka cukru
szczypta pieprzu
2 łyżeczki soku z cytryny
2 łyżeczki oliwy z oliwek

Ogórki myjemy, nie będziemy ich obierać. Obieraczką do warzyw ścinamy długie cieniutkie plastry, układamy w miseczce, zalewamy sokiem z cytryny, wsypujemy płaską łyżeczkę cukru, mieszamy i odstawiamy na 10 minut, by ogórki się zamarynowały.
Cebulę kroimy na cienkie plasterki, siekamy listki świeżej bazylii i mięty. Serek feta kroimy w średnią kostkę - dzięki niemu nie potrzebujemy już soli. Do oliwy dodajemy pieprz.
Ogórki lekko otrząsamy z soku, układamy na talerzu. Następnie układamy cebulę i fetę. Posypujemy bazylią i miętą, całość skrapiamy oliwą z pieprzem. Smacznego:)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Pietruszkowe pesto

Lubię mieć w lodówce słoiczek pesto. Takie pogotowie ratunkowe. Na szybko do makaronu, jako sos do mięska lub ryb lub na świeżo przypieczoną grzankę.
Zazwyczaj robię pesto z bazylii, ale muszę pozwolić jej troszkę odrosnąć, bo ostatnimi czasy nieźle ją podskubałam. Zrobiłam więc pesto pietruszkowe. Część pewnie wykorzystam do kolacji (trudno się powstrzymać!), reszta będzie do jutrzejszego obiadu.

Pietruszkowe pesto

pęczek natki pietruszki
3 ząbki czosnku
100 ml oliwy z oliwek
4 łyżki nasion słonecznika
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Odrywamy listki natki pozbywając się tylko tym najgrubszych łodyżek. Jeśli są młode i nie zdrewniałe, zostawiam natkę w całości. Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy 30 sekund. Jeśli nie ma odpowiedniej konsystencji, dolewamy odrobinę oleju i miksujemy ponownie - masa powinna być miękka i gładka.
Pesto możemy przechowywać do tygodnia w lodówce. Przekładamy je do słoiczka i na wierzch wlewamy łyżkę oliwy.

Wersja na speedcooka:
pęczek natki pietruszki
3 ząbki czosnku
100 ml oliwy z oliwek
4 łyżki nasion słonecznika
łyżeczka soku z cytryny
sól i pieprz do smaku

Odrywamy listki natki pozbywając się tylko tym najgrubszych łodyżek. Jeśli są młode i nie zdrewniałe, zostawiam natkę w całości. Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty-8, czas-30 sekund. Jeśli nie ma odpowiedniej konsystencji, dolewamy odrobinę oleju i miksujemy ponownie- masa powinna być miękka i gładka.
Pesto możemy przechowywać do tygodnia w lodówce. Przekładamy je do słoiczka i na wierzch wlewamy łyżkę oliwy.

Koktajl malinowo-bananowy

Zostało mi troszkę niedojedzonych malin - zabrakło miejsca w brzuszku, by je wcisnąć:) I jeden samotny, troszkę smutny banan. Smutny, bo krajowe owoce wiodą od jakieś czasu prym w kuchni. 
Wrzuciłam owoce do blendera, dodałam zimnego mleka, odrobinę świeżej mięty i oto jest!

Koktajl malinowo-bananowy

szklanka mleka
szklanka malin
banan
kilka listków mięty

Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy 30 sekund.
Na zdrowie:)

Wersja na speedcooka:
szklanka mleka
szklanka malin
banan
kilka listków mięty

Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty-7, czas-30 sekund.
 


Jajecznica z szynką i mozzarellą

Dziś znów wyskoczę z jajecznicą:) Co poradzę, skoro kocham jajka na śniadanie?:)
W moich jajecznych eksperymentach dodawałam mozzarellę do omleta, do jajecznicy spróbowałam po raz pierwszy. I co? I super! Kiedy jeszcze doda się szynkę, są nie tylko trzy smaki, ale i trzy konsystencję. Spróbujcie:)

Jajecznica z szynką i mozzarellą
składniki na 1 porcję:
2 jajka
2 plasterki szynki
3 plasterki mozzarelli
szczypiorek
sól i pieprz do smaku
odrobina masła do smażenia

Roztrzepujemy jajka, dodajemy sól, pieprz i posiekany szczypiorek. Szynkę kroimy w paseczki, mozzarellę w średnią kosteczkę (ok 1,5 cm). Na patelni rozpuszczamy odrobinę masła i zarumieniamy szynkę. Wrzucamy mozzarellę i podsmażamy ją kilkanaście sekund delikatnie obracając. Jak tylko zacznie się rozpuszczać, wlewamy jajka i mieszamy.
Smacznego:)

środa, 24 lipca 2013

Zielona jajecznica

Była jajecznica czerwona z pomidorami i bazylią, czas zmienić kolor:) Dziś na zielono. Uwielbiam smak natki - jest taki wiosenny. 
Jajecznica z natką jest troszkę na arabską nutę, więc dodałam szczyptę gałki muszkatułowej, ale to jak najbardziej opcjonalna wersja. Co ja się tu będę rozpisywać?! Przecież to tylko jajka i natka:)

Zielona jajecznica
1 porcja:
2 jajka
pół pęczka natki
sól i pieprz do smaku
ew. szczypta gałki muszkatułowej
odrobina masła do smażenia

Bez wymądrzania się:) siekamy natkę, rozkłócamy jajka, dodajemy przyprawy i natkę. Smażymy na odrobinie masła. Smacznego:)


wtorek, 23 lipca 2013

Koktajl brzoskwiniowy

O koktajlach nie ma potrzeby się rozpisywać:)
Za późno poszłam dziś na targ. Szłam marząc o wiśniach i malinach, na miejscu pozostało mi zmienić marzenia na brzoskwiniowe. Nie ma co rozpaczać - brzoskwinie kocham równie mocno. Ale jutro podrepczę na targ z rana!

Koktajl brzoskwiniowy

8 brzoskwiń
szklanka kefiru lub maślanki
łyżeczka brązowego cukru
2 łyżeczki ziaren słonecznika

Wszystko wrzucamy do malaksera, miksujemy przez chwilę i delektujemy się słonecznym napojem:)
Smacznego i dużo zdrówka:)

Wersja na speedcooka:
8 brzoskwiń
szklanka kefiru lub maślanki
łyżeczka brązowego cukru
2 łyżeczki ziaren słonecznika

Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty - 8, czas - 1 minuta. I delektujemy się słonecznym napojem:)
Smacznego i dużo zdrówka:)

Koktajl pomarańczowy

Koktajl pomarańczowy nie jest gęsty. Jedyne zagęstniki - a jest ich niewiele - to otręby i siemię lniane. Łyżeczka cukru jest niezbędna - próbowałam:) Dodałam brązowy, który dodał fajnego aromatu. Sprawdziłam też z łyżeczką miodu - pycha! Wybór zostawiam Wam.

Koktajl pomarańczowy

szklanka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
kubeczek jogurtu naturalnego (200 ml)
łyżeczka otrąb (dodałam pszenne)
łyżeczka siemienia lnianego
łyżeczka brązowego cukru

Wszystkie składniki wrzucamy do malaksera i po 30 sekundach koktajl gotowy.
Na zdrowie:)

Wersja na speedcooka:
szklanka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
kubeczek jogurtu naturalnego (200 ml)
łyżeczka otrąb (dodałam pszenne)
łyżeczka siemienia lnianego
łyżeczka brązowego cukru

Wszystkie składniki wrzucamy do naczynia miksującego i miksujemy: obroty-8, czas-30 sekund.
Na zdrowie:)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...