Na tablicy nad biurkiem, tuż przed moim nosem, wisi karteczka - kawałeczek wycięty dawno temu z jakiegoś kobiecego pisma:
Kalorie to małe stworki, które mieszkają w szafie i w nocy zwężają ci sukienki.
Jak to jest, Kochani, z tymi kaloriami, że tak smakują, tak buntują nas, tak potrafią poprawić nastrój?:)
Pamiętacie przepis na dietetyczne falafale? Wersja z książki z przepisami na dania dietetyczne (która z nas ich nie ma!). A dziś te małe stworki-kalorki nie poprzestały na nocnym buszowaniu w mojej szafie, tylko obudziły mnie szepcząc, że dietetyczne falafale to ściema jakaś, że nie wiem, co dobre i że czas posmakować życia:)
I oto słaba istota uległa. Wczoraj namoczona ciecierzyca mrugnęła do mnie okiem, gdy chowałam patelnię grillową i wyciągałam garnek do głębokiego smażenia. Jedno nie ulega wątpliwości: kalorie mają rację!
Falafale
Przepis wklejam z poprzedniej notki lecz bez tych dietetycznych fanaberii:)
Szklanka namoczonej przez noc ciecierzycy
duża cebula
pęczek natki pietruszki
2-3 ząbki czosnku
łyżeczka kminku
2 łyżki mąki
sól i pieprz
sezam
sezam
Cebulę, czosnek i natkę siekamy.
Wszystkie składniki (oprócz sezamu) wrzucamy do miski i dokładnie
miksujemy - powinna wyjść gładka pasta.
Formujemy kulki, obtaczamy w bułce i smażymy do zrumienienia w głębokim oleju.
Podajemy z sosem czosnkowym, pomidorowym lub curry.
Smacznego!
To z całą pewnością wypróbuję!Dziękuję za przepis ;)
OdpowiedzUsuńPróbuj próbuj Kochana:)
UsuńWyglądają bardzo apetycznie:)))a ten cytat o kaloriach też sobie powieszę w widocznym miejscu(najlepiej na lodówce)i będę miała wytłumaczenie nadmiaru kg:))))))buziaczki
OdpowiedzUsuńZdecydowanie na lodówce, bo nad biurkiem nie działa:)
Usuńnie mam schiza z liczeniem kalorii, bo im bardziej pilnuje się wagi i sprawdza to wszystko tym bardziej stresuje i nie działa. Fanafale robiłam często mojej mamie gdy chorowała tylko cebulę dałam w śladowej ilości. Nie mogła jeść wielu potraw, włączyłam to w dietę i zdało egzamin. Więc również polecam
OdpowiedzUsuńWiesz Moniko, to ja Ciebie zapraszam do siebie :) Odstąpię swoją kuchnię Tobie, co Ty na to? :) Chociaż na kilka dni...pliissss ha ha ha. Dieta dieta...od kilku tygodni się za nią zbieram i co? I nic!
OdpowiedzUsuńMniam, wygląda apetycznie, lubię takie bezmięsne potrawy. Chyba przejdę na wegetarianizm, bo coraz więcej o nim myślę, a dzieciom niech teściowa gotuje, co i tak robi :)
Do tej potrawy dodaje się kumin czli inaczej kmin rzymski w żadnym razie nie kminek!!!
OdpowiedzUsuń