Gdy przerzuciłam wczoraj pierwsze kartki książki Ferenc'a Mate'a "Winnica w Toskanii", zapachniały mi cantuccini. Te migdałowe ciasteczka pochodzą z Toskanii z rejonów Prato położonego niedaleko Florencji, a ich korzenie można znaleźć w Renesansie.
Tajemnica tych ciasteczek, ich fenomen, polega na dwukrotnym wypiekaniu, dzięki czemu są niezwykle chrupiące. Włosi maczają je w słodkim winie lub kawie.
Dla dbających o linię: są pieczone bez tłuszczu.
Dla wytrwałych: można je długo przechowywać:)Cantuccini
3 jajka175 g cukru
450 g mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
200 g migdałów
starta skórka z pomarańczy (lub cytryny)
sok z połowy pomarańczy (lub cytryny)
Jajka ucieramy z cukrem. Dodajemy skórkę i sok z pomarańczy, następnie mąkę wraz z proszkiem do pieczenia, na koniec posiekane migdały i zagniatamy ciasto podsypując mąką, by było zwarte.
Formujemy wałki o średnicy 5 cm i pieczemy około 35 minut do lekkiego zrumienienia. Wyjmujemy ciasto, pozwalamy mu delikatnie przestygnąć i kroimy na ukos na plasterki szerokości 1 cm. Ciasteczka ponownie wkładamy do piekarnika na około 10 minut.
Formujemy wałki o średnicy 5 cm i pieczemy około 35 minut do lekkiego zrumienienia. Wyjmujemy ciasto, pozwalamy mu delikatnie przestygnąć i kroimy na ukos na plasterki szerokości 1 cm. Ciasteczka ponownie wkładamy do piekarnika na około 10 minut.
Smacznego:)
niedawno oglądałam przepis na te ciasteczka...muszę kiedyś wypróbować Twoje wyglądają ślicznie...;):)
OdpowiedzUsuń:) właśnie kończę czytać tą książkę:D wspaniałe te ciasteczka:)wyglądają jak grzaneczki z bagietki:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i widzę,że będę tu zaglądać częściej;)