Te ciasteczka chodziły za mną od dawna. Daktyle kupiłam już dobry tydzień temu i dziś wreszcie się zmobilizowałam. Uwielbiam daktyle!
Przepis pochodzi ze strony Marty Steward, ale nieco go zmieniłam. Zamiast dusić daktyle w soku jabłkowym, udusiłam w wodzie z miodem. Ale to tylko dlatego, że nie miałam soku, a dziś postawiłam na lenistwo i spacer do sklepu w moim lenistwie się nie mieści:)
Ciasteczka z nadzieniem daktylowym
2 i pół szklanki daktyli bez pestek
3/4 szklanki soku jabłkowego (ja dałam pół szklanki wody i dwie łyżki miodu)
1 i pół szklanki mąki żytniej
1 i pół szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki otrąb pszennych
1/4 łyżeczki soli
3/4 łyżeczki sody
2/3 szklanki cukru
1 kostka masła
1 jajko
Najpierw robimy nadzienie: wlewamy sok jabłkowy (ja wodę z miodem) do rondelka, wrzucamy posiekane daktyle i gotujemy do zmiękczenia oraz gdy płyn prawie wyparuje (około 20 minut). Miksujemy na puree.
Teraz ciasto: mąki, otręby, sól i sodę mieszamy. Masło ucieramy z cukrem na gładką masę. Dodajemy jajko, a następnie suche składniki i zagniatamy ciasto. Robimy kulę i wkładamy na godzinę do lodówki.
Teraz kilka zdjęć, bo tak łatwiej będzie mi wyjaśnić, jak postępujemy dalej.
Kulę dzielimy na 4 części.
Rozpłaszczamy go. Z 1/4 części masy daktylowej robimy wałeczek podsypując go mąką. Wałeczek powinien mieć połowę długości ciasta.
No masz,ale mi apetytu narobiłaś!
OdpowiedzUsuńMaka żytnia? ciekawy przepis.
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis, zapewne go wyprobuje!
OdpowiedzUsuńEzieta