czwartek, 6 października 2011

Francuskie croissanty

Zmierzenie się z ciastem francuskim chodziło za mną od lat. Sama nie wiem, czemu tak długo z tym zwlekałam. Przeglądając w zeszłym tygodniu prasę kobiecą, natknęłam się na paszteciki z ciasta francuskiego i myśli o próbie zrobienia własnego ciasta powróciło. Zaczęłam wertować teczkę z notatkami kulinarnymi i znalazłam kilka przepisów. Wzięłam pierwszy z brzegu z założeniem, że jak nie wyjdzie, wypróbuje kolejny. Ale wyszedł:)

Tajemnicą ciasta francuskiego (pâte feuilletée) jest czasochłonność. Nie chodzi o czas, który włożymy w pracę nad nim lecz na czynnościach rozłożonych w czasie. Jeśli zapragniemy uraczyć się niedzielnym francuskim śniadaniem, pracę zaczynamy w sobotę rano, a potem pomiędzy domowymi zajęciami mimochodem pokonujemy kolejne krótkie etapy.
Do dzieła:)

Francuskie croissanty

Z tych proporcji wyszło mi 16 mniejszych i 8 większych croissantów:

1/4 kostki świeżych drożdży
1/4 szklanki cukru
1/3 szklanki ciepłej wody
1 szklanka ciepłego mleka
łyżka soli
4 szklanki mąki pszennej
kostka masła
jajko do smarowania

Po miseczki wlewamy całą wodę, rozpuszczamy drożdże, wsypujemy łyżeczkę cukru i 2 łyżki mąki. Odstawiamy zaczyn na 15-20 minut do wyrośnięcia. 
Do większej miski wsypujemy mąkę, resztę cukru i sól, wlewamy mleko i na koniec zaczyn. Zagniatamy gładkie ciasto - im dłużej, tym bardziej będzie pulchne i delikatne. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę, by urosło.
Po godzinie zagniatamy szybciutko wypuszczając bąbelki powietrza. Rozwałkowujemy prostokąt o grubości 1 cm. Schłodzone masło wkładamy pomiędzy dwa arkusze papieru i rozwałkowujemy na wielkość odpowiadającą 1/3 prostokąta ciasta, kładziemy na środku ciasta składając boczne "skrzydełka" do środka (jak list urzędowy). Tak złożone ciasto ponownie rozwałkowujemy lecz w innym kierunku, czyli węższy bok prostokąta będzie teraz dłuższym. Składamy w ten sam sposób (na trzy), talerzyk posypujemy mąką, kładziemy na nim ciasto, przykrywamy ściereczką i wkładamy na godzinę do lodówki. Talerzyk powinien być większy, bo mimo chłodu ciasto rośnie.
Po godzinie wyjmujemy ciasto i powtarzamy czynności: wałkowanie w inną stronę, składanie, na talerzyk, ściereczką i do lodówki. I tak jeszcze cztery razy co godzinę, półtorej.
I teraz możemy zrobić na dwa sposoby: wieczorem ulepić rogaliki, schować je pod ściereczką do lodówki i rankiem wyjąć, by podrosły lub lepienie pozostawić sobie na rano. Ja zrobiłam na dwa sposoby za każdym razem używając połowy ciasta.

Jak robimy rogaliki? Rozwałkowujemy ciasto na grubość pół centymetra, kroimy na prostokąty (nie przejmujmy się półokrągłymi bokami - w trakcie zawijania łatwo da się je formować), kwadraty na pół po przekątnej na trójkąty. Zwijanie zaczynamy od podstawy trójkąta kończąc na czubku. Smarujemy roztrzepanym jajkiem i odstawiamy na około pół godziny (lub dłużej w zależności od temperatury w pomieszczeniu), aż podwoją objętość. Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy w 200 stopniach około 15 minut. Oczywiście każdy piekarnik jest inny, więc trzeba często sprawdzać, czy już się nie zarumieniły.

Ja wykorzystałam ciasto na dwa sposoby:
1. Ulepiłam małe rogaliki, a może raczej zwijane bułeczki bez zawijania rogów. Fantastyczne z dżemem na słodko i z białym serkiem na słono.
2. Z drugiej połowy ciasta upiekłam większe rogaliki z dżemem malinowym. Zamiast jajkiem posmarowałam je rozpuszczonym w wodzie cukrem pudrem.
Obie wersje pyszne:)
Smacznego!

8 komentarzy:

  1. Mniam...Jak tak pięknie piszesz o cieście francuskim to tez mam ochotę się z nim zmierzyć.Też mam nie wiedzieć czemu opory zabrać się za nie...
    No jakoś się tak stało,że Twój blog jest dla mnie wzorem bloga kulinarnego :)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Kochana! To dla mnie zaszczyt:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na francuskie ciasto jestem za leniwa, ale też korzystam z Twoich przepisów. Śliwkowa nutella stała się przebojem jesieni...
    Pozdrawiam z Mazur, Moniko :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Tegoroczna nutella jeszcze w planach, ale masz rację-robi furorę. Nie spodziewałam się, że na stałe wyprze z kuchni te słoiczki pochodzące ze sklepu:)
    Pozdrawiam wszystkie Kuchareczki***

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak cudnie wygladają, a jak muszą smakować?

    OdpowiedzUsuń
  6. ...znowu tu jestem,zeby sobie popatrzec na Twoje croissanty,mniam,mniam...:)))),D.

    OdpowiedzUsuń
  7. cudownie smaczne! wyglądają bosko a ich wartość dodatkowo podnosi fakt, że zostały wykonane własnoręcznie od podstaw. podziwiam Cie za to bo ja poki co bazuje na kupczym cieście francuskim.

    www.martha-in-the-kitchen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...